W związku ze zbliżającym się 2019 rokiem snujesz pewnie plany co do tego, co zaczniesz, zrobisz, osiągniesz, zdobędziesz… A co, gdyby tak z czegoś zrezygnować?  Oto moje propozycje.

Spis treści:

Spis treści:

  1. Rola ofiary
  2. Myślenie o przeszłości
  3. Porównywanie się z innymi
  4. Lęk i czarnowidztwo
  5. Lęk i czarnowidztwo

Rola ofiary

Jeśli ciągle tkwisz w roli ofiary, jak najszybciej z niej zrezygnuj. Oczywiście, to strasznie trudne, bo zaraz powiesz, że to nie ty, że to inni Cię w tej roli osadzili, że nie da się wyjść z relacji z oprawcą tak po prostu… Wiesz skąd wiem?

Bardzo bliska mi osoba żyje całe swoje życie przyjmując rolę ofiary. Całe życie poświęca się dla innych, rezygnuje ze swoich marzeń, bo inni „nie pozwalają jej” na ich realizację. Oczywiście według niej. Ci „inni” kompletnie nie mają pojęcia, w jaki sposób tak bardzo wpływają na jej życie.

A wiesz, co jest w tej roli ofiary najgorsze? Że jakkolwiek byś się nie poświęcała, jak bardzo byś się nie starała, choćbyś własną krwią obmywała stopy tym wszystkim, którzy Twoim zdaniem tego od Ciebie wymagają, tak naprawdę ani nie robisz im żadnej przysługi, ani nawet oni nigdy tego nie docenią. Bo życie z taką osobą jest niezmiernie trudne.

W ofierze narasta frustracja. Wchodząc w rolę ofiary, wybierasz sobie kata i wybawiciela i na siłę próbujesz inne osoby w tych rolach osadzić. A żadnej z nich nie będzie tam dobrze. Wchodząc w rolę ofiary oskarżasz i obwiniasz innych za to, że Twoje życie nie wygląda tak, jakbyś tego chciała.

Jeśli poważnie myślisz o tym, żeby mieć szczęśliwe życie, weź za siebie odpowiedzialność, zdecyduj, że wszystko w Twoim życiu dzieje się z twojego wyboru, zakończ toksyczne relacje, jeśli w takich tkwisz i poczuj, jak to jest wreszcie decydować o sobie. Czasem będzie potrzebna pomoc specjalisty, jednak nie wahaj się, jeśli tylko masz podejrzenie, że tkwisz w takich niezdrowych układach. Znajdź psychologa, który pomoże Ci się z nich wyplątać.

Myślenie o przeszłości

Szczęście jest teraz. Niezależnie od tego, jaka była Twoja przeszłość (albo raczej, jaka myślisz, że była, bo nasze wspomnienia nie są niczym innym, jak naszymi obecnymi myślami), teraz możesz (i powinnaś) być szczęśliwa.

Wiem, że na pewno doświadczyłaś w życiu wiele. Wiesz skąd wiem? Ja też doświadczyłam. I każda z nas. Jednak nie cierpię, kiedy ktoś mówi do mnie, że wiele przeszłam.

Za każdym razem patrzę na taką osobę ze zdumieniem. W mojej głowie pojawia się ogromny znak zapytania. W takich sytuacjach dopiero zaczynam przypominać sobie te wszystkie złe wydarzenia z przeszłości, o których na co dzień zupełnie nie pamiętam, które zamknęłam już dawno i które dziś nie mają już na mnie negatywnego wpływu. Uważam nawet, ze dały mi siłę, dzięki której dziś mogę więcej. Bo jeśli poradziłam sobie z takimi osobami albo sytuacjami, to poradzę sobie ze wszystkim.

Jednak spotykam sporo osób, które ciągle rozpamiętują złe rzeczy ze swojej przeszłości. Zamiast snuć plany i marzenia, wiecznie wspominają, jak to zostali oszukani, skrzywdzeni, sponiewierani, zdradzeni… Owszem, to straszne, ale czy naprawdę warto tkwić w tym latami? Czy Twój oprawca zasługuje na to, żeby codziennie go wspominać? Czy chcesz dać władzę nad Twoim całym życiem komuś, kto źle Cię potraktował lata temu?

Kiedyś oglądałam wystąpienie na TEDX, gdzie młoda  dziewczyna opowiadała, jak lata wcześniej została porwana, przetrzymywana w lesie, głodzona, bita, gwałcona i torturowana. Udało jej się uciec po kilkunastu miesiącach takiego życia. I postanowiła, że nie pozwoli temu facetowi zepsuć całego jej życia. Zafundował jej koszmarnych kilkanaście miesięcy, jednak ona zdecydowała, że nie pozwoli na więcej. Zamiast żyć wspomnieniami tego, co ją spotkało kolejne kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu (była chyba nastolatką w momencie, kiedy ta historia miała miejsce).

Opowiedziała swoją historię jako przestrogę dla innych, którzy ciągle pozwalają, aby ktoś zepsuł całe ich życie. Pamiętaj więc, że niezależnie ile zła Cię spotkało, zawsze możesz zdecydować, czy chcesz dalej w nim tkwić i rozpamiętywać, czy może czas już się rozstać ze wspomnieniami i zacząć żyć teraz.

Porównywanie się z innymi

Tak długo, jak długo będziesz porównywać się z innymi, Twoje szczęście będzie pod znakiem zapytania. Wiesz skąd wiem, prawda?

Przeszłam bardzo długą drogę do miejsca, w którym jestem obecnie.

Porównywania się z innymi uczą nas już rodzice. Kasia (lat 3), taka mała, a taka grzeczna. Zobacz. A Ty? Ola (lat 4) taka mała, a wcale nie płacze. A zobacz, jak pięknie rysuje. I sprząta swój pokój (jak gdyby rzeczywiście istniało na świecie dziecko, które sprząta swój pokój… a potem się dziwimy, że dzieci wierzą we wróżki, elfy i jednorożce!).

Potem idziemy do szkoły. Dostajemy czwórkę. A co dostały inne dzieci? – pyta mama (z troski, czy czasem od tych dzieci jakoś intelektualnie nie odstajesz!). A co za różnica? (brzmi prawidłowa odpowiedź). Co Cię obchodzą inne dzieci? No ale zaczynają obchodzić. Zaczynamy zastanawiać się, jak wypadamy na tle innych, porównywać, używać słów „lepiej” i „gorzej”. I tak już nam zostaje.

A potem trzeba to odkręcać. Znaczy, teoretycznie nie trzeba, ale bardzo polecam, bo sama doświadczyłam fatalnych skutków takiego myślenia. Można zmienić myślenie o sobie z „jestem beznadziejna, nic mi się w życiu nie udaje, inni są lepsi, ładniejsi, sprawniejsi, mądrzejsi” na myślenie „jestem wystarczająca taka, jaka jestem, choć nie idealna, to nie muszę ciągle walczyć o czyjąś aprobatę. Sama akceptuję siebie i nie muszę sobie niczego udowadniać”.

U mnie ta droga trwała 3 „tangowe” lata, bo to dzięki tangu stałam się tak bezczelnie pewna siebie i świadoma swojej wartości.

Ale Twój obraz siebie jest w Twojej głowie i tylko Ty sama możesz mieć wpływ na to, jaki on będzie. Wybierz więc dobrze. Stwórz sobie taki obraz, który będzie Cię wspierał. Jeśli to będzie bezczelna pewność siebie – świetnie!

Ocenianie i krytykowanie

Z pewnością tego nie robisz, ale… okazuje się, że bardzo często robimy to zupełnie nieświadomie. Oceniamy innych, oceniamy też siebie, robimy to odruchowo i poza nasza świadomością. Robimy to nawykowo.

Krytykujemy z kolei zwykle w dobrej wierze. Wydaje nam się, że jeśli skrytykujemy czyjeś zachowanie, sprawimy, że ta osoba się zmieni. Chcemy pomóc. Ostatecznie zwykle sprawiamy komuś przykrość, albo niszczymy naszą z nim relację. Bo osoba krytykowana nic nie może poradzić na to, że naturalną reakcją na to, co właśnie od nas usłyszała jest próba obrony. A pierwsze, co podpowiada mózg, to obrona przez zrzucenie winy na kogoś innego, a przy okazji skrytykowanie krytykanta (w sumie słusznie, bo mu się należy).

Taka osoba zapamięta nam czasem na lata to, jak źle się przez nas czuła. Nie krytykuj więc, jeśli chcesz żyć w zdrowych relacjach z otoczeniem.

Lęk i czarnowidztwo

Jeśli napiszę, że naprawdę nie masz czego się bać, pewnie mi nie uwierzysz. Ale jeśli przyjrzysz się bliżej temu, czego się boisz, prawdopodobnie sama w końcu dojdziesz do takiego wniosku.

Nasz mózg wygenerował bardzo sprawny mechanizm, który ma chronić nas przed niebezpieczeństwem. Strach.

Widzimy niedźwiedzia i uciekamy. Ale czasem wystarczy, że usłyszymy szelest (nie wiadomo, czy to niedźwiedź szeleści, czy sarenka) i nasza reakcja jest dokładnie taka sama. Są też tacy, co w ogóle nie potrzebują niedźwiedzia, ani nawet szelestu, żeby panicznie się bać.

Wystarczy myśl o wystąpieniu przed 100 osób, albo rozmowie z klientem, czy też nawet myśl o założeniu własnego, wymarzonego biznesu i porzuceniu pracy na etacie. Wszystko przez naszą bujną wyobraźnię, która uwielbia wymyślać czarne scenariusze, że świat się skończy, jeśli coś pójdzie nie tak. Jeśli nie pracujesz jako saper, Twoja pomyłka najprawdopodobniej nie będzie ani tragiczna w skutkach, ani ostatnia w Twoim życiu.

Lęk powstrzymuje Cię nie tylko przed wpadaniem na rozwścieczone niedźwiedzie, ale zwykle również przed spełnieniem Twoich marzeń. Boisz się zaryzykować, często całymi miesiącami rozważasz wszelkie możliwości, tracisz mnóstwo czasu na podejmowanie decyzji, które można podjąć w kilka minut.

Jeśli przyłapiesz się  na tym, że nie realizujesz czegoś, co jest dla Ciebie ważne tylko dlatego, że się boisz, zastanów się, jak będziesz się czuła z tym za 5, czy 10 lat od dziś. Jeśli nic nie zrobisz, czy będzie Ci z tym dobrze w przyszłości. Jeśli tak, możesz ten temat odpuścić, ale założę się, że masz sporo spraw, które jednak chciałabyś zrealizować, ale się boisz.

 

To moja lista rzeczy, z których uważam, ze naprawdę warto zrezygnować. Ponieważ sama jestem obecnie w fazie „sprzątania” życia, porządkowania i odgracania spraw, możesz spodziewać się w najbliższym czasie jeszcze przynajmniej kilku podobnych artykułów. Uważam, że trzeba czasem sporo uprzątnąć, żeby zrobić miejsce dla nowego.

A czego Ty chcesz się pozbyć już dziś? Z czego zrezygnujesz najpierw?

Do poczytania:

 

Share.

Zostaw komentarz