Każdy ma swoją własną wizję świata i biznesu. Ty z pewnością również. Nawet, jeśli nie spisałaś jej na papierze, masz gdzieś w głowie to, jak chcesz prowadzić firmę, a na co absolutnie się nie zgadzasz. W tym artykule chcę podzielić się z Tobą tym, co ja uważam za ważne w prowadzeniu własnej firmy.
Spis treści:
- Biznes zgodny z wartościami
- Działam zamiast rozważać opcje
- Gotowość do pracy na 300% normy
- Maraton, nie sprint
- Płacę za wiedzę i ciągle ją zdobywam
Biznes zgodny z wartościami
Przede wszystkim nie robię czegoś, co nie jest zgodne ze mną. Pomysłów na biznes istnieje całe mnóstwo, tak naprawdę ja uważam, że pomysł nie ma wielkiego znaczenia w tym, czy uda Ci się osiągnąć sukces, czy niekoniecznie. To, co ma znaczenie, to Twoja praca, wytrwałość, dyscyplina i ciągłe zdobywanie wiedzy.
Jednak żeby robić coś dobrze, codziennie i z niesłabnącą motywacją, moim zdaniem musi być to zgodne z Tobą, ważne dla Ciebie i sprawiać Ci przyjemność. Dlatego nie wyobrażam sobie, żebym mogła prowadzić biznes, który mnie nudzi, albo zwyczajnie nie jest zgodny z tym, co dla mnie ważne.
Przykładowo – dla mnie ważna jest wolność. Dlatego chcę móc decydować o tym kiedy, ile, z kim i z jakiego miejsca na ziemi pracuję. Tutaj blog jest dla mnie najlepszym możliwym wyborem, ponieważ nikt mnie nie ogranicza w tych kwestiach. Nie chciałabym prowadzić biznesu, który wymagałby ode mnie obecności w określonym miejscu w określonych godzinach, dyspozycyjności i z góry narzuconego harmonogramu. Owszem, mogłabym, ale nie byłoby to już życie na moich zasadach.
Biznes zgodny z wartościami oznacza też, że nie promuję produktów, które uważam, że nie przyniosą korzyści moim odbiorcom. Pewna część mojego blogowego biznesu opiera się na afiliacji. Bardzo podoba mi się ten model biznesowy, ponieważ łączy interesy wszystkich zaangażowanych w niego stron, każdy zyskuje. Jednak często dostaję propozycje wpisów sponsorowanych (jak dotąd nie pojawił się na blogu żaden wpis sponsorowany) od firm, których zwyczajnie nie chcę polecać, ponieważ mam wątpliwości co do jakości lub użyteczności produktu dla moich odbiorców.
I chociaż afiliacyjnie promuję i polecam różne usługi, kursy online, czy produkty fizyczne, to jednak chcę najpierw mieć pewność, że są one w moim odczuciu wartościowe.
Działam zamiast rozważać opcje
Przez to czasem mam wrażenie, że w moje życie i biznes wdziera się chaos. Najpierw działam, a później zastanawiam się nad milionem możliwych konsekwencji. Ma to swoje plusy i minusy, ponieważ czasem zrobię coś, co później muszę poprawiać, zaczynać od nowa, albo zupełnie odkręcać. Jednak niewątpliwą zaletą takiego postępowania jest fakt, że jeśli coś postanowię, to zwykle to zrealizuję. Bez odkładania w nieskończoność.
Gotowość do pracy na 300% normy
Wielu „guru” od biznesu online twierdzi, że to taki model, w którym nie musisz się zbytnio wysilać, napiszesz e-booka, wpis na bloga, zrobisz dwa lajwy na Facebooku, wrzucisz zdjęcie na Instagrama, a na Twoje konto spływają miliony. I to kiedy śpisz (czasem zastanawiam, się, czy nie śpię za mało, może przez to miliony nie zdążą spłynąć…).
Tymczasem moim zdaniem biznes online to dokładnie taki sam biznes jak każdy inny, tyle, że możesz zacząć go z naprawdę niewielkim kapitałem, opiekując się dziećmi, czy pracując na pełny etat (lub nawet pracując na etacie i samotnie wychowując dziecko). Co nie znaczy, że wystarczy godzina dziennie, żeby kasować miliony.
Dlatego nie marudzę i nie narzekam, tylko pracuję nad moim biznesem online. Czytam, uczę się, piszę nowe artykuły nagrywam podcast, chociaż nie zawsze mi się chce. Tworzenie kursów online wbrew temu, co możesz usłyszeć od wielu „guru” wymaga pracy i przygotowania, jednak jeśli absolutnie uwielbiasz to, co robisz, ta praca daje sporo frajdy i satysfakcji.
Maraton, nie sprint
Dla mnie blogowanie jest trochę jak maraton. Chociaż bloga i moją firmę rozwinęłam dość szybko, bo zaledwie po roku udało mi się rzucić kontrakt medyczny i utrzymywać z biznesu online, to jednak uważam, że jeśli to ma być prawdziwy biznes, nie można spodziewać się ogromnych zysków w kilka miesięcy. Uważam, że taki biznes należy budować na solidnych podstawach, pracą, wytrwałością i ciągłym ulepszaniem.
Wiele osób zaczyna działać w online’owym świecie i zniechęca się po kilku miesiącach, ponieważ nie widzi takich rezultatów, jakich się spodziewali. Dla mnie to maraton, z każdym kolejnym wpisem na blogu buduję swoją firmę, z każdym kolejnym słuchaczem podcastu powiększam mój zasięg. Krok po kroku, nie wszystko w jeden dzień.
Na początku przygody z blogowaniem szukałam trochę drogi na skróty. Wynikało to częściowo z mojej potrzeby (desperacko wtedy potrzebowałam tego biznesu, tego, żeby on zadziałał i pozwolił mi uwolnić się z mojej pracy), a częściowo z oczekiwań zbudowanych właśnie przez osoby, które chwaliły się wszem i wobec swoimi sukcesami „w jeden wieczór”. Teraz zwolniłam, wiem już, że nie ma drogi na skróty ani magicznego rozwiązania, a jeśli jest, działa jedynie na krótką metę.
Większości osób, które promowały tego typu szybkie ścieżki sukcesu już w internecie nie znajdziesz, zamykają swoje blogi (a częściej fanpejdże, albo grupy na Facebooku, bo szybkie ścieżki raczej bazują na mediach społecznościowych, blog sam w sobie wymaga dużo więcej pracy).
Płacę za wiedzę i ciągle ją zdobywam
Uwielbiam się uczyć. Jestem też świetnym klientem. Kiedy trafię na kogoś, kto przekazuje wiedzę w sposób, który mi pasuje, zwykle wykupuję od razu wszystko, co ta osoba oferuje.
Chociaż w internecie jest już wszystko, uważam, że nadal warto płacić za wiedzę przekazaną w dobry sposób, zebraną w jedną całość i uporządkowaną.
Wiem też, że jeśli dziś przestanę przerabiać kolejne kursy online, słuchać podcastów, audiobooków, czytać… za rok od dziś już będę daleko w tyle. Dwa lata prowadzenia bloga i biznesu online były dla mnie ogromnym skokiem naprzód w kwestiach zdobywania wiedzy. Nauczyłam się mnóstwa nowych rzeczy, ale jestem przekonana, że kolejne dwa lata będą wymagały ode mnie zupełnie nowej wiedzy i umiejętności.