Najlepiej szybko, dobrze i tak, żeby był wartościowy zarówno dla użytkownika, jak i wyszukiwarki. No dobrze… tylko jak się pisze takie artykuły?

Kiedy zaczynałam blogowanie (a właściwie to znacznie wcześniej, bo już kiedy przygotowywałam się do założenia bloga) czytałam sporo na temat tego, jaki powinien być idealny artykuł na bloga. Bo przecież każdy chce pisać idealne artykuły. Najlepiej od razu. I najlepiej, żeby każdy był idealny.

  1. Porady blogerów – plan artykułu
  2. Edycja tekstu blogowego – w trakcie czy po napisaniu?
  3. Publikacja postów blogowych zgodnie z harmonogramem treści
  4. Dla kogo piszę tego bloga?
  5. Chwytliwy tytuł – gwarancja sukcesu posta blogowego
  6. Język artykułów na blogu
  7. Ile czasu zajmuje mi pisanie artykułu na bloga?
  8. Przygotowanie grafik do posta blogowego
  9. Opytmalizacja artykułu blogowego pod kątem SEO
  10. Wezwanie do działania – obowiązkowy element każdego posta blogowego
  11. Promocja artykułu – bez tego najlepszy blogowy artykuł nie ujrzy światła dziennego

Więc, skoro każdy chce takie pisać (na przykład po to, żeby zarabiać na blogowaniu), jest wiele teorii na tema tego, jak takie artykuły powinny wyglądać. Jedni mówią, że lepiej dłuższe – takie na 5000–6000 znaków. Bo to lubi Google. Inni mówią, że krótsze, bo nikomu się nie chce czytać. Są też tacy, co twierdzą, że to nie ma żadnego znaczenia. I pewnie każdy ma trochę racji.

A ja bardzo lubię sprawdzać, testować i działać po swojemu. Dlatego nie mam jednego sposobu, jednej sprawdzonej formułki, która działa zawsze i której kurczowo się trzymam. Może oprócz tego, że moje artykuły zwykle (obecnie) powstają “za jednym posiedzeniem”. Już nie rozciągam pisania na długie tygodnie, jak to miało miejsce na początku, raczej siadam i po prostu piszę.Tak jak teraz.

Oczywiście wszystko zależy od tego, jaki artykuł i na jaki temat chcę stworzyć. Mam kilka artykułów na blogu, których długość przekracza 13 000 znaków, a do ich napisania potrzebne było przeszperanie kilku książek i całego internetu. Ale są też takie, które powstają pod wpływem chwili. Na przykład ten: “Jak być produktywną, kiedy wszystko idzie nie tak?“.

Za każdym razem, kiedy tworzę artykuł, którego nie zaplanowałam, który wydaje mi się trochę zbyt osobisty, a przez to mniej wartościowy, zastanawiam się, czy jego pisanie w ogóle ma sens. A potem najczęściej okazuje się, że takie właśnie artykuły czytelnicy lubią najbardziej.

Identycznie wygląda sprawa newslettera. Kiedy piszę od serca, szczerze i po ludzku, zwykle odzew jest większy, niż gdybym przygotowywała najbardziej wartościowy suchy zbiór porad.

Zdarza mi się oczywiście też pisać pod SEO. Bo jakoś trzeba sprawić, żeby blog był widoczny. Jak dotąd powstało kilka wpisów, których zadaniem było głównie zwiększenie ruchu na blogu. Głównie wpisy dotyczące pomysłów na biznes, bo to dość często wyszukiwana fraza. Rzeczywiście, dzięki nim ruch na blogu się zwiększył, jednak nie jestem z nich jakoś szczególnie zadowolona.

Nie wiem też, czy to ruch wartościowy, ponieważ moimi klientami są raczej osoby, które już własne firmy prowadzą, więc całkiem możliwe, że nie szukają w googlach pomysłów na biznes. Z takimi wpisami pod kątem wyszukiwarki jest jeszcze taki problem, że ponieważ nie mam do nich “serca”, niezbyt chętnie je potem promuję w mediach społecznościowych.

 

Porady blogerów – plan artykułu

Wielu blogerów radzi, żeby zanim zaczniesz pisać stworzyć plan artykułu. Owszem, zdarzyło mi się kilka razy pisać zgodnie z planem.

Jednak ja niespecjalnie lubię trzymać się planów, więc znacznie łatwiej mi pisać mając jedynie w głowie wizję tego, co w artykule zamierzam umieścić. Jednak jeśli już robię plan, zwykle jest to mapa myśli (kilka moich map znajdziesz przy niektórych odcinkach podcastu).

Zawsze za to robię map myśli do podcastu, ponieważ kiedy mówię, łatwiej mi “zjechać na boczny tor” i zapomnieć co tak naprawdę chciałam przekazać.

 

Edycja tekstu blogowego – w trakcie czy po napisaniu?

Spotkałam się też z zaleceniem, żeby najpierw pisać, a kiedy pojawią się błędy, po prostu je zostawić i edytować całość po zakończeniu pisania.

Nawet tego sposobu próbowałam. Jednak tak strasznie drażni mnie fakt, że popełniłam jakiś błąd, że nie potrafię zupełnie skupić się na dalszym pisaniu. Dlatego edytuję od razu, wbrew zaleceniom.

 

Publikacja postów blogowych zgodnie z harmonogramem treści

Tutaj niestety znowu muszę się wyłamać z blogowych standardów. Nie mam czegoś takiego, jak harmonogram treści. Ponieważ mój blog miał być dla mnie drogą do wolności, postanowiłam sama sobie tej wolności nie odbierać.

Piszę wtedy, kiedy chcę i to, co akurat jest spójne z moim aktualnym stanem. Nie chcę narzucać sobie stałych godzin pisania, ani też nie chcę planować, że tego dnia piszę o tym, a tamtego o czym innym.

Dlatego wpisy pojawiają się z różną częstością, jednak zwykle jest to przynajmniej 1 – 2 wpisy tygodniowo. Nie mam też na razie odbiorców, którzy domagaliby się regularnych, systematycznie publikowanych artykułów, więc mogę sobie na taki system pozwolić.

 

Dla kogo piszę tego bloga?

Moim zdaniem to najważniejsza kwestia, jeśli chodzi o napisanie dobrego artykułu blogowego. Dopóki pamiętam o tym, dla kogo piszę moje teksty, dopóty większość z nich jest chętnie czytana. Bo kiedy mam w głowie obraz osoby, która będzie ten artykuł czytać, wiem czego ona potrzebuje.

Wiem, że jest przedsiębiorcą i szuka informacji o tym, jak lepiej prowadzić firmę, jak zdobywać nowych klientów, jak prowadzić marketing szeptany, jak pracować w domu i nie zwariować albo czy umieszczać swoje zdjęcie na wizytówce.

Dlatego zdecydowana większość moich artykułów to treści poradnikowe. Od czasu do czasu pozwalam sobie na luźniejszy, bardziej “od serca” tekst.

 

Chwytliwy tytuł – gwarancja sukcesu posta blogowego

Podobno chwytliwy tytuł jest najważniejszy. Bez tego niewiele osób skusi się, żeby w ogóle nasz artykuł przeczytać. Dlatego nad pisaniem tytułów spędzam najwięcej czasu.

Staram się, żeby było w nich zawarte słowo kluczowe, ale też wpisuję po prostu moją kluczową frazę w google i sprawdzam, jakie tytuły mnie najbardziej skłoniłyby do kliknięcia.

Potem dopasowuję tytuł artykułu tak, żeby zawrzeć w nim te elementy, które dla mnie jako czytelnika byłyby interesujące.

 

Język artykułów na blogu

Staram się pisać prosto. Wiem, mam tendencję do długaśnych zdań. Ale odkąd mam świadomość, że ludzie niechętnie czytają cokolwiek (nawet moje przydługawe teksty) staram się zdania skracać. Coraz bardziej odważnie skracać. Tak jak to. Albo to.

Bo na początku trochę się bałam pisać aż tak “wprost”. Ale wraz z upływem czasu uznałam, że sama lubię takie teksty czytać, więc co mi szkodzi… I jak ognia wystrzegam się w moich artykułach pięknych, wyrafinowanych, nabzdyczonych słów. Bo to nie encyklopedia, tylko blog.

Ile czasu zajmuje mi pisanie artykułu na bloga?

Moja ulubiona odpowiedź przyda się także tutaj: “to zależy”.

Są takie artykuły, które powstawały dobre 2 tygodnie. Na przykład artykuł o tym, jak pracować w domu. Są takie, do których napisania przygotowywałam się 2 tygodnie, żeby artykuł napisać w 4-5 godzin. A są też takie, które powstały w pociągu w godzinę albo dwie.

Wszystko zależy od tematu, ale też od tego, czy akurat mam dobry dzień i od tego, czy akurat cały świat sprzymierza się przeciwko mojemu blogowaniu i mnie od niego odciąga i rozprasza.

Przygotowanie grafik do posta blogowego

Od pewnego czasu staram się trzymać spójnego wzoru grafik dla moich postów. Grafiki oczywiście przygotowuję w canvie. Ale to jeden z dodatkowych “czasopochłaniaczy” w procesie pisania posta na blog. Bo grafikę jeszcze optymalizuję (optimizilla), a później trzeba zająć się jej opisaniem pod kątem SEO.

Ustaliłam też osobny wariant kolorystyczny dla wpisów blogowych, a osobny dla podcastu.

Opytmalizacja artykułu blogowego pod kątem SEO

Na końcu, żeby efekt naszej pracy nie poszedł na marne, zajmuję się jeszcze zoptymalizowaniem artykułu pod kątem SEO. Używam do tego oczywiście wtyczki Yoast SEO.

Dopasowuję url posta blogowego tak, żeby zawierał słowa kluczowe, ale także zmieniam opis meta (ostatnio dodając do niego emoji, żeby nieco wyróżnić mój wpis spośród dziesiątek podobnych wyników wyszukiwania).

Poza tym  wtyczka podpowiada, co jeszcze można zrobić, żeby artykuł blogowy był bardziej przyjazny dla wyszukiwarki.

 

Wezwanie do działania – obowiązkowy element każdego posta blogowego

Od pewnego czasu dbam też o to, żeby każdy mój  artykuł na blogu miał jakieś wezwanie do działania, najczęściej w formie odesłania do zapisu na newsletter, ale także dodatkowo link do jakiegoś produktu, który polecam, zwykle w formie graficznej, takiej jak ta zamieszczona poniżej:

Sama zauważyłam, że (zwłaszcza kiedy wchodzę na jakiś artykuł z telefonu) nie mam czasu na przeglądanie całego bloga, a czasem skusiłabym się na blogowy produkt, gdyby ktoś tylko raczył mnie o jego istnieniu poinformować.

Dlatego dodałam takie graficzne banery do każdego posta.

 

Promocja artykułu – bez tego najlepszy blogowy artykuł nie ujrzy światła dziennego

Po napisaniu, zoptymalizowaniu i tym wszystkim innym, artykuł na blogu ma szansę trafić głównie do osób, które jakimś cudem naszego bloga odwiedziły.

A my chcemy trafić do wszystkich. No może nie do wszystkich, ale do czytelników zainteresowanych naszymi treściami. Dlatego artykuł blogowy koniecznie trzeba promować. Promować tam gdzie się da i tyle ile się da.

Ja promuję moje artykuły głównie na Facebooku, ale też oczywiście w newsletterze i w powiadomieniach push, które zainstalowałam jako osobną wtyczkę. Bardzo rzadko używam płatnej reklamy do promocji artykułów blogowych.

Chcesz lepiej pisać?

Poczytaj:

 

 

 

Share.

4 komentarze

  1. Super wpis!!! Tego mi właśnie było trzeba! Btw. jakiej wtyczki do powiadomień używasz (btw. rzeczywiście działają – na ten wpis weszłam z powiadomienia 😉 to taka nowa forma newslettera, bardzo mi się to podoba)

    • Dagna Banaś dnia

      Wtyczka do powiadomień to OneSignal. Mowiłam też w ostatnim podcascie o innych jej funkcjach – można też wysłać wiadomość do zapisanych osób 🙂

  2. Od dziecka uwielbiałam czytać ı pisać. Dość długo przemawiał przede mną strach przed oceną więc moje zapiski były tylko moje a poza tym chcialam zeby wygladało to profesjonalnie.
    Od jakiegos czasu pisze artykuly na mojej firmowej grupie dotyczacej masazy czyli tego czym zajmuje sie na co dzień. Zgadzam sie ze im prosciej ı z serca tym lepiej. Przyjemnie mi sie czyta twojego bloga. Prosto fachowo ı z serca.
    Pozdrawiam serdecznie ı Dziekuje

    • Dagna Banaś dnia

      Elu mamy w takim razie wiele wspolnego! Ja też zawsze uwielbiałam czytać i pisać i zawsze miałam obawy przed pokazaniem światu moich wypocin. Dobrze, że działasz jednak w tym kierunku, najtrudniej się przełamać i zacząć. Dziękuję za miłe słowa – to zawsze niezmiernie cieszy, kiedy dostaję informację od Was, że czytacie z przyjemnością.

Zostaw komentarz