Co roku robimy całą listę postanowień. Nawet nie planów. Po prostu zapisujemy, albo, co gorsza czasem nawet nie zapisujemy, co byśmy chcieli w tym roku osiągnąć. Najczęściej na tym się kończy.

Są tacy, którzy przez 2, góra 3 tygodnie robią coś w celu zrealizowania tego wszystkiego, co sobie na tej liście umieścili. Są też tacy, którzy planują, rozpisują i… konsekwentnie realizują. Do skutku.

Spis treści:

  1. Jak zaplanować kolejny rok, żeby osiągnąć więcej?
  2. Dlaczego ta metoda ma być bardziej skuteczna, niż zwykłe snucie postanowień na Nowy Rok?

Jak zaplanować kolejny rok, żeby osiągnąć więcej?

W tym roku postanowiłam zrobić listę postanowień (tfu! planów!) na 2019 rok trochę na odwrót.

Zabawmy się w podróż w czasie.

Ponieważ w kwestii realizowania celów często używam metody Vonegutta (cofanie się od osiągniętego celu kilka kroków wstecz i ustalanie, co musi zostać spełnione, żeby ten etap był osiągnięty), tym razem wypróbuję ją w kontekście całego roku.

Może to brzmi śmiesznie, dziwnie i nierozsądnie, ale właściwie dlaczego nie spróbować?

W skrócie wygląda to następująco.

Przenoszę się w myślach w rok 2020. A potem wspominam i podsumowuję rok 2019.

Dlaczego ta metoda ma być bardziej skuteczna, niż zwykłe snucie postanowień na Nowy Rok?

Po pierwsze  zaczynasz wyobrażać sobie siebie w nowej roli.

Żeby osiągnąć coś, czego do tej pory nie zrealizowałaś, musisz stać się kimś, kto jest zdolny do osiągnięcia tego. Zwykle musisz nauczyć się czegoś nowego, albo pokonać jakieś swoje nawyki, lęki, słabości. A najczęściej jedno, drugie i pierdyliard innych szczegółów.

Kiedy wyobrażasz sobie siebie w przyszłości, jak by to mogło być, gdybyś zrealizowała swój plan… to jest takie odległe i nierealne. Przynajmniej ja tak mam.

Ale kiedy już podróżuję w czasie i w tej przyszłości wspominam poprzedni rok, to jest zupełnie inna perspektywa. Nie skupiam się już tak bardzo na tym, jak nierealne i trudne dla mnie jest bycie tą nową osobą. Skupiam się na tym, żeby “przypomnieć sobie” całą drogę, która doprowadziła mnie do miejsca, w którym obecnie jestem (w tym 2020 r.).

Wiem, wydaje się zagmatwane, ale przez to zagmatwanie oszukuję trochę mój mózg. Bo już nie ma czasu myśleć, czy uda mi się zrealizować mój cel. Całkowicie koncentruje się na tym, żeby “przypomnieć” sobie jak to się stało, że go zrealizowałam.

Taka zmiana perspektywy, to jakby krok dalej w myśleniu o celu w formie dokonanej.

Biorąc pod uwagę, że nasze wspomnienia to nic innego, tylko nasze myśli, często są bardzo mocno zniekształcone, zafałszowane i tak naprawdę nie mamy za bardzo świadomości tego, że mózg najzwyczajniej w świecie robi nas w balona, taka zabawa nie powinna być dla naszej wyobraźni dużym problemem.

Słyszałam kiedyś o badaniu, w którym dorosłym pokazywano ich zdjęcia z dzieciństwa. Pomiędzy prawdziwe zdjęcia wkładano spreparowane zdjęcie, sugerujące, jakoby dana osoba w dzieciństwie leciała z rodzicami balonem, Większość (albo nawet wszyscy, nie pamiętam dokładnie) po obejrzeniu zdjęć opowiadało badaczom, jak cudowne to było przeżycie, byli całkiem pewni, że to było ich własne prawdziwe wspomnienie. Badacze oczywiście wcześniej upewnili się, że żaden z badanych nigdy balonem nie leciał.

Więc dlaczego nie powspominać swojej drogi do milionowych zysków w Twojej firmie, albo do Twojej idealnej wagi?

Ja w grudniu 2018 podsumowuję swój 2019 rok. Nie, nie zwariowałam.

A Twój 2019 rok jak wyglądał? Pamiętasz?

Share.

Jeden komentarz

Zostaw komentarz