– W końcu przyjdzie czas na zapłacenie rachunków i może to oznaczać wyższe obciążenia podatkowe. Wydaje się, że PiS w sytuacjach kryzysowych będzie bardziej skłonnych do podnoszenia podatków niż do obniżania wydatków – mówi w rozmowie z allebiznes.pl ekonomista FOR Marek Tatała.

Cezary Bronszkowski: Andrzej Duda ponownie został wybrany prezydentem. Co to oznacza dla naszej gospodarki? Jakie dostrzega Pan plusy, jakie minusy tego wyboru?

Marek Tatała: Wygrana Andrzeja Dudy oznacza kontynuację polityki gospodarczej PiS z ostatnich pięciu lat, w tym utrzymanie, a także wzmocnienie wielu złych rozwiązań. Z jednej strony to mało efektywne wydatki socjalne, które choć kosztowne, to nie realizują zakładanych celów. Przykładowo program 500+ na każde dziecko nie poprawia sytuacji demograficznej, a inne cele programu można by zrealizować za około 1/8 jego kosztów. Z drugiej strony możemy spodziewać się wyższych obciążeń podatkowych, potrzebnych do realizacji obietnic socjalnych i zasypywania deficytu, który wzrośnie w okresie epidemii COVID-19.

Niepokojące są także zapowiedzi dalszej „repolonizacji” gospodarki, co w języku rządzących oznacza zazwyczaj nacjonalizacje. Tego typu działania np. w obszarze prywatnych przedsiębiorstw na rynku medialnym są groźne nie tylko dla gospodarki, ale też dla wolności słowa i pluralizmu w debacie publicznej. Z kolei dalsze ataki na praworządność będą pogłębiać chaos instytucjonalny, który już teraz przyczynia się do tego, że stopa inwestycji w Polsce jest daleka od ambitnych celów z „Planu Morawieckiego”. Pozytywnie należy ocenić powrót dyskusji o wyższej kwocie wolnej od podatku, ale po pięciu latach od zgłoszenia tej obietnicy przez Andrzeja Dudę można powątpiewać czy w drugiej kadencji w końcu Prezydent doprowadzi do jej realizacji.

Prezydent zapowiedział, że wszystkie programy socjalne wprowadzone przez PiS zostaną i on nie przyłoży ręki do ich zlikwidowania. Tymczasem zbliża się kryzys i niepewna jesień z uwagi na koronawirusa. Czy przedsiębiorcy mogą się obawiać większych obciążeń finansowych? A może rząd jednak zdecyduje się na pewne ustępstwa?

Pomimo COVID-19 rządzący nie zdecydowali się ograniczyć wydatków socjalnych czy zrezygnować z 13. i 14. emerytury. Na to dołożyły się niższe wpływy podatkowe w związku z restrykcjami w gospodarce i wyższe wydatki wynikające z kolejnych „tarcz antykryzysowych”. W końcu przyjdzie czas na zapłacenie rachunków i może to oznaczać wyższe obciążenia podatkowe. Wydaje się, że PiS w sytuacjach kryzysowych będzie bardziej skłonny do podnoszenia podatków niż do obniżania wydatków.

Innymi słowy to przedsiębiorcy i inni podatnicy mogą finalnie zapłacić za wcześniejsze działania pomocowe. Dodatkowo w ramach covidowych zmian w prawie zmieniono setki innych ustaw i niepewność regulacyjna, która również obciąża przedsiębiorców, wciąż w Polsce rośnie. Dobrą wiadomością jest to, że przed najbliższe 3 lata nie ma żadnych wyborów, co być może zadziała jako hamulec dla motywowanych politycznie kolejnych programów „z plusem”.

Przed II turą wyborów prezydenckich Rada Przedsiębiorczości zaapelowała do kandydatów o dbania „o wysoki standard stanowienia prawa przy podejmowaniu decyzji w sprawie podpisania ustaw gospodarczych uchwalonych w parlamencie” oraz wprowadzenia ograniczeń w podnoszeniu podatków. Czy prezydent posłucha apelu?

Ostatnie lata to coraz gorsza jakość procesu legislacyjnego, którego finałem były szybkie podpisy wielu złych i źle przygotowanych ustaw przez Andrzeja Dudę. Nic nie wskazuje na to by miało się to zmienić. Ponadto, z obozu rządzącego słyszymy sygnały niezadowolenia z powodu braku większości w Senacie, który może hamować uchwalanie prawa na 30 dni, wprowadzając w tym czasie poprawki czy organizując debatę wokół projektów ustaw. Z kolei gorsza sytuacja w finansach publicznych związana z COVID-19 zwiększa presję na podwyżki podatków lub nowe podatki.

Gospodarka i myślenie o długofalowym rozwoju nigdy nie była priorytetem Prezydenta Dudy i obawiam, że tak pozostanie. W kampanii obecnego Prezydenta dużo większy nacisk kładziono na temat LGBT niż na to jakie warunki są potrzebne do tego, aby Polska szybciej dogoniła wciąż bogatsze od nas kraje Zachodu.

Jakie jest prawdopodobieństwo, że Rafał Trzaskowski prowadziłby inną politykę gospodarczą? Wszak w swojej kampanii nie poruszył zbyt mocno tego tematu, zaś sama Platforma Obywatelska jawi się jako partia równie socjalna, co PiS, nie zaś liberalna.

Faktycznie w II turze wyborów prezydenckich nasiliła się szkodliwa licytacja na populistyczne rozdawnictwo socjalne pomiędzy Andrzejem Dudą i Rafałem Trzaskowskim. Nie stawiałbym jednak znaku równości – w mniej złym programie PO stawiany jest m.in. większy akcent na związki pomiędzy różnymi świadczeniami o pozostawaniem na rynku pracy. Warto też zwrócić uwagę, że wygranie takiej licytacji nie jest gwarantem sukcesu wyborczego – najbardziej kosztowne były obietnice Władysława Kosiniaka-Kamysza, a ten zdobył zaledwie 2,4% głosów.

Jednocześnie tylko prezydent Duda miał i nadal ma za sobą większość parlamentarną, która mogłaby uchwalać przepisy zwiększające wydatki socjalne. Polityka socjalna Trzaskowskiego, gdyby to on wygrał wybory, uzależniona byłaby przez 3 lata w dużej mierze od działań PiS. Jednocześnie Rafał Trzaskowski nie miałby żadnego interesu w tym, aby pomagać rządzącym z pozyskiwania nowych wpływów podatków, a więc jego deklaracje w zakresie wetowania podwyżek podatków były bardziej wiarygodne.

Marek Tatała – Ekonomista, wiceprezes zarządu Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR). Studiował ekonomię i ekonomiczną analizę prawa w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie oraz ekonomię i nauki polityczne na University of Bristolu w Wielkiej Brytanii. Doktorant w Kolegium Analiz Ekonomicznych w Szkole Głównej Handlowej. Laureat Jesiennej Szkoły Leszka Balcerowicza.

Źródło allebiznes.pl
Fot. arch. prywatne
Share.

Zostaw komentarz