– Czwórka? A czemu nie piątka? Nie starasz się, stać cię na więcej!

– Dostałaś piątkę? A ile było szóstek? A Kasia co dostała?

Znasz to? Pamiętasz?

A teraz dorosła Ty oddajesz raport. Oczywiście w  ostatniej chwili. Sprawdzałaś  go wielokrotnie. Jest wymuskany, wygląda naprawdę imponująco, bo poprawiałaś go sto razy. I nagle widzisz to: na ostatniej stronie literówka! (Oczywiście zauważasz ją tylko Ty). Horror. Katastrofa. Załamanie. Łzy. Samoocena pikuje ostro w dół. Jednak nic nie jesteś warta!

To też znasz? Czy jesteś perfekcjonistką?

Spis treści:

  1. Co to jest perfekcjonizm?
  2. Skąd się biorą perfekcjonistki?
  3. Nieszczęśliwa jak… perfekcjonistka
  4. Warto odpuścić bycie perfekcjonistką także po to, by osiągać lepsze wyniki
  5. Perfekcjonizm odbiera radość życia
  6. Jak wyleczyć czy zaleczyć w sobie perfekcjonizm?
  7. I jak? Jesteś perfekcjonistką? Mam nadzieję, że jednak nie!

Co to jest perfekcjonizm?

Według Wikipedii perfekcjonizm to postawa człowieka, która stawia dokładność wykonywanych czynności na pierwszym miejscu. Innymi słowy, perfekcjonista to osoba, która nie dopuszcza możliwości zrobienia czegoś poniżej standardu doskonałego.

Skąd się biorą perfekcjonistki?

Być może znasz z własnego doświadczenia takie słowa, jak na początku tego tekstu. Cokolwiek w życiu zrobiłaś – nigdy nie było dobrze. Także dzieci, które były nadmiernie chwalone  za rezultaty („Och jaki śliczny rysunek!” – a to po prostu piętnasty z kolei bazgroł) w przyszłości mogą  mieć skłonności do narcyzmu, z jednoczesną niepewnością i niskim poziomem motywacji.

Presja na bycie najlepszym pojawia się w coraz młodszym wieku. Chodzi o to, by się wyróżnić i  zostać dostrzeżoną.  A najłatwiej to osiągnąć poprzez zrobienie czegoś najlepiej, naj naj naj…

W tym miejscu trzeba też wziąć poprawkę na to, jak ambicje rodziców przekładają się na oczekiwania wobec dzieci. Czasem kompletnie nierealne. A na pewno powodujące presję. Gdzie więc jest granica pomiędzy motywowaniem do wysiłku i starań, by wzrastać, a gdzie ją przekraczamy i hodujemy nieszczęśliwego perfekcjonistę, który już z założenia rzadko będzie z siebie zadowolony?

Jeśli często mówi się dzieciom, że są wyjątkowe,  w przyszłości można odnieść niepożądany skutek – będą czuć się dokładnie odwrotnie, niepewne i ciągle niedorastające do oczekiwań rodziców. Kiedy idą potem na studia są za mało pewne siebie i wciąż oczekują prowadzenia za rękę, nie biorą za siebie odpowiedzialności i nie są samodzielne.

Stwierdzenie, że rodzic krytykujący, wywierający stałą presję z jednoczesnym „nadchwaleniem” dziecka za wyniki jakie osiąga, nie jest odkrywcze. Takie postępowanie sprawia, że  dziecko żyje  z  poczuciem niskiej  wartości i brakiem pewności, że jest  kochane za to, że jest i jakie jest.  Dziecko stara się coraz bardziej zadowolić rodzica poprzez stawianie  sobie coraz wyżej poprzeczki, gdyż bycie kochanym i dostrzeganym jest jego naturalną potrzebą. I nawet gdy dziecko usamodzielni się, już jako dorosły człowiek  sam sobie będzie stawiać nadnaturalnie wysokie wymagania, dążyć wciąż do  nieistniejącego ideału.

Podsumowując: skoncentrowanie się na wynikach może prowadzić do fatalnych konsekwencji.

Rodzice, którzy oczekują od dzieci ciągłych sukcesów, nie zdają sobie sprawy, że  taka presja powoduje niepewność i zaburzenia samooceny. . U dzieci może rozwinąć się przekonanie, że ich wartość zależy  jedynie od  wyników, jakie osiągną. A niesprostanie oczekiwaniom powoduje, że nie zasługują na uwagę, czy nawet na miłość rodzicielską. Jak niszczycielskie może być dorastanie w takim przeświadczeniu – można sobie łatwo wyobrazić.

Wracamy zatem do perfekcjonizmu na co dzień.

Prasujesz ręczniki? Skarpetki? Bieliznę? Układasz w szafie według kolorów? Nie pójdziesz spać po imprezie, dopóki cała kuchnia nie będzie wysprzątana? Znam też osoby, które  myją i wycierają pralkę po każdym cyklu prania.  Czy Ty też tak robisz?

Sprawdź, ile z poniższych stwierdzeń pasuje do Ciebie i na tej podstawie oceń, czy jesteś perfekcjonistką:

  1. Wyznaczasz bardzo wysokie standardy.  Jeśli się za coś zabierasz, stawiasz sobie  nadzwyczaj ambitne cele. Często jednak zdarza się, że te cele są nierealistyczne, obiektywnie nieosiągalne.
  2. Nie dopuszczasz jakiegokolwiek marginesu błędu. Jeśli zdarzy się, że dostrzeżesz jakąś pomyłkę – na gwałt  starasz się ją  poprawić. A jeśli nie można już tego zrobić, przynajmniej próbujesz  ją zatuszować.
  3. Masz specyficzne podejście do tego, w jaki sposób zadania powinny zostać wykonane. Niewiele osób za Tobą nadąża, bo nie akceptujesz stanu, w którym sprawy nie idą tak, jak Ty to sobie wyobrażasz.
  4. Dlatego perfekcjoniści źle współpracują w zespołach, bo  oni wiedzą lepiej i trudno im dobrać sobie współpracowników.  Z reguły kierują sprawami w taki sposób, żeby wszystko mieć pod kontrolą  i  marginalizować resztę zespołu.
  5. Kierujesz się zasadą „wszystko albo nic”. Albo się w coś angażujesz na 100 procent i musi być super, albo nie robisz nic. Nie ma przecież sensu zabierać się za coś, w czym nie jest się najlepszym. Środkowej opcji nie dopuszczasz. A rezultat na poziomie 99 procent jest według Ciebie znacznie bliżej zera niż się innym wydaje. Koncentrujesz  się jedynie na rezultacie finalnym. Nie jest dla Ciebie istotny proces, tylko wynik. Innymi słowy,  jeśli sprawa nie zostanie zakończona z rezultatem doskonałym, czujesz się źle.
  6. Stawiasz sobie nadzwyczaj wysokie wymagania i ostro się krytykujesz. Gdy tylko coś pójdzie gorzej, obwiniasz się i oceniasz bardzo surowo. I nie ma znaczenia, czy to wynika faktycznie z Twojego błędu, czy po prostu coś się nie udaje z innych przyczyn. Winę bierzesz na siebie, bo tak nakazuje mocno rozwinięty wewnętrzny krytyk (rodzic). Jeśli nie uda się osiągnąć oczekiwanego przez Ciebie rezultatu, wpadasz w złość,  następnie ma miejsce zjazd depresyjny. Pognębiasz się coraz bardziej myślami w stylu: „gdybym wiedziała to”, „gdybym tylko wtedy…”, „mogłam przewidzieć” itp.
  7. Nie znosisz krytyki i źle na nią reagujesz. Odbierasz ją niezwykle osobiście i boleśnie jako atak na siebie.
  8. Czekasz na dobry moment. Na ten właściwy, idealny moment, by zacząć. Chodzi o to, by jakość pracy była jak najwyższa a więc wszystkie okoliczności też powinny odpowiadać tym wymaganiom. W efekcie odwlekasz zadania na bliżej nieokreśloną przyszłość. Określa się to modnym słowem prokrastynacja.
  9. Nie znosisz przejęzyczeń, błędów ortograficznych, literówek, wiszących znaków itp. Zauważasz błędy i pomyłki tam, gdzie nikt inny ich nie widzi. I gdzie – zazwyczaj – nie mają one wielkiego znaczenia. Ale Ty wiesz, że są. Są i dręczą. Podobnie gdy oceniasz  pracę innych, też zwracasz  uwagę na ich niedociągnięcia.   Pojawia się nawet jakiś rodzaj satysfakcji z faktu, że je dostrzegłaś. Chętnie więc poprawiasz ludzi, którzy je popełnili.
  10. Jeśli masz ustalony czas na wykonanie zadania, nigdy nie  przekazujesz efektów swej pracy wcześniej. Do ostatniej chwili dopracowujesz, ulepszasz, poprawiasz, zmieniasz.

Jeśli odnajdujesz siebie  w tych opisach – czytaj dalej.

W psychologii perfekcjonizm oznacza wyznaczanie sobie nadmiernie wysokich standardów, w połączeniu z nadmiernie krytyczną oceną własnych dokonań i przesadnym przejmowaniu się opinią innych. Dla perfekcjonistki nie do przyjęcia jest cokolwiek, co nie jest perfekcyjne, czyli idealne. Tacy ludzie  skupiają się na szczegółach. Są nadmiernie analityczni i  zajęci  wyłapywaniem niedoskonałości, które mogą zaszkodzić idealnemu produktowi. Towarzyszy temu niekończące się, obsesyjne sprawdzanie,  bliskie niemal natręctwu. Perfekcjonistki mają potrzebę kontroli nad wszystkim. Niechętnie dzielą się zadaniami  a czasem nawet nie posiadają w ogóle umiejętności delegowania. Jeśli  pracują w zespołach, starają się mieć wszystko pod kontrolą, żeby ich wpływ na całość był jak największy.  Perfekcjonistka ma poczucie, że sama najlepiej wszystkiego dopilnuje. Czasem zdarza się, że nawet zrobi coś za innych, byle tylko było dobrze. Nie ma miejsca na błędy. Na własne życzenie jest nadodpowiedzialna.

Nieszczęśliwa jak… perfekcjonistka

Perfekcjonistka wymaga doskonałości zarówno od siebie jak i od innych (rodziny, współpracowników, znajomych). Oczekuje, że wszyscy będą dorównywali standardom ustalonym przez nią. Ale niestety,  musi funkcjonować w świecie, w którym większość nie rozumie jej problemów, ma w nosie priorytety, spóźnia się albo zawala terminy, oddaje niewyjustowane teksty itd. Perfekcjonistka jest jednocześnie bardzo krytyczna wobec siebie i innych i  w efekcie ciągle zestresowana.

Nadmierne wymagania, jak mantra  powtarzająca się w głowie myśl:muszę, muszę, powinnam, muszę, muszę, powinnam…” czyli presja, a zaraz za nią wieczne niezadowolenie, brak satysfakcji, ciągła niepewność – wszystko to sprawia, że życie staje się niewyobrażalnie ciężkie. Bo życie perfekcjonistki przypomina nieustanny test. Ciągłe oceny i porównywanie się z innymi w efekcie powodują stałe napięcie, rozdrażnienie,  po prostu stres.

Porażka lub nawet tylko  brak wygranej  są postrzegana nie jako ważne doświadczenie, z którego można wyciągnąć wartościowe wnioski na przyszłość, tylko jak realna katastrofa. Załamka. Taki  ktoś nienawidzi przegrywać. A jeśli już przegra, nie potrafi sobie tego wybaczyć, wciąż rozpamiętuje, karze się i obwinia w nieskończoność.

Osoby perfekcyjne nie potrafią też się cieszyć z sukcesów innych. Uważają, że inni zawdzięczają powodzenie  raczej szczęściu  niż własnej pracy.

W skrajnych przypadkach perfekcjonizm może zaburzać normalne funkcjonowanie, czego częstą konsekwencją  są depresje,  problemy z odżywaniem (np. anoreksja), bezsenność, zachowania autodestrukcyjne (nawet tendencje samobójcze), fobie społeczne czy nerwica natręctw (np. bezustanne mycie rąk).

Choć wygląda to paradoksalnie, niezwykle często perfekcjonizm idzie w parze z tendencją do prokrastynacji. A to dlatego, że z obawy przed porażką perfekcjonistka odkłada rozpoczęcie pracy nad zadaniem. Jest niemal sparaliżowana  strachem, więc odwlekanie wydaje jej się dość naturalne. Do tego dochodzi brak umiejętności podejmowania decyzji. Z obawy przed podjęciem złej  (czyli w jej przekonaniu niedobrej, bo niedoskonałej) w ogóle nie podejmuje żadnej. Do grupy tej zalicza się również te osoby, które mają trudności w kończeniu spraw: studiów, prac, czy choćby remontów w mieszkaniu.

Perfekcjonistki są bardzo wyczulone na reakcje otoczenia. To dlatego np. po napisaniu tekstu sprawdzają go wielokrotnie, żeby uniknąć najdrobniejszego błędu.  Z tego miejsca blisko już do przekroczenia granicy natręctw. Tacy ludzie żyją w ciągłym napięciu przed oceną z zewnątrz.

Trudno znieść porażkę i nie ma znaczenia, czy dotyczy to spraw zasadniczych, czy drobiazgów z codziennego życia. Nawet gorzej: przyznanie się do jakiegokolwiek błędu, nawet niewielkiego kalibru,  przychodzi z najwyższym trudem i zazwyczaj winę ponoszą jakieś zewnętrzne okoliczności. Bo okazanie słabości zrujnowałoby obraz perfekcjonistki w oczach innych osób.

Perfekcjonizm jest paraliżujący, ograniczający,  niszczący od środka. Pochłania bardzo dużo czasu. Jest jak trucizna, zatruwająca życie powoli, ale nieustannie w każdej jego sferze. Sprawia, że pewność siebie i poczucie własnej wartości są nader często podkopywane i mają tendencję raczej do pozostawania na niskim poziomie. Perfekcjonistka jest wiecznie niezadowolona. To rujnujące dla motywacji i wydajności. Ciężko  w ogóle zakończyć pracę nieustannie ją poprawiając, dopracowując. Jakie to męczące i czasochłonne! To wszystko oddziałuje także na otoczenie – po prostu niszczy relacje. Życie z perfekcjonistką jest naprawdę trudne: ona sama staje się nieznośna, irytująca.

Finalnie pozostaje złość ale także smutek. Sama nieszczęśliwy,  zawsze z siebie niezadowolona perfekcjonistka rzadko też jest zadowolona z innych. I sprawia, że także otoczenie źle się czuje. Perfekcjonistka te koszty ma niejako wkalkulowane w życie, ale jej bliscy mają naprawdę nielekko.

Na tym właśnie polega toksyczność perfekcjonistek: są bardzo skupione na tym, by nie popełnić błędu. Nawet związek emocjonalny z takimi osobami jest zorientowany na osiągnięcia. I to najlepsze z możliwych. A więc relacja staje się nadzwyczaj warunkowa.

Ludzie tacy zwykle nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo negatywnie ich  postawa wpływa na codzienne życie, jak bardzo je zatruwa.  Bo perfekcjonistka to osoba generalnie nieszczęśliwa, a właśnie tego dla niej najbardziej nie chcemy!

Warto odpuścić bycie perfekcjonistką także po to, by osiągać lepsze wyniki

Jak to zrobić? Przede wszystkim zastanów się, czy rozwój i dążenie do doskonałości prowadzi rzeczywiście do coraz lepszych rezultatów , do większego poczucia szczęścia i świadomości, czy też jego rezultatem jest spadająca samoocena. Czy jesteś w stanie osiągnąć samozadowolenie z narzuconych sobie wymagań?

Nie każda osoba osiągająca sukces (cokolwiek przez to pojęcie definiujemy) jest perfekcjonistą. Wyobraźmy sobie  porównanie między człowiekiem sukcesu a perfekcjonistą: obydwie  osoby wyznaczają sobie ambitne cele. Różnica tkwi w podejściu do rezultatów. Ci, którzy są skoncentrowani na wynikach – ludzie sukcesu – odczuwają satysfakcję, gdy wykonają dobrze swoją pracę, i osiągną dobre, zadowalające rezultaty (lub zbliżone do takich), nawet jeśli ich najwyższe (ostateczne) cele nie są jeszcze osiągnięte. Natomiast perfekcjonista nie zaakceptuje niczego poniżej ideału. Prawie dobre –  dla niego jest już porażką.

Perfekcjonistki są bardzo krytyczne zarówno w stosunku do siebie, jak również w odniesieniu do innych. Ich stałe obawy i autentyczny strach przed porażką powodują, że nie znajdziesz u nich wsparcia. Raczej wytkną każde najmniejsze niedociągnięcie i skwapliwie skorzystają z okazji, by to na nim się skoncentrować i skrytykować. Nie widzą dobrej jakości całości, tylko tę małą rysę.

Perfekcjonizm odbiera radość życia

Ktoś może zapytać: co złego jest w tym, by dążyć do doskonałości i codziennie starać się być lepszą wersją siebie? Generalnie nic,  ale tak, jak we wszystkim – najważniejsze to zachować umiar. Dopóki cieszy Cię osiąganie kolejnych poziomów, zauważasz swój rozwój i doceniasz się za kolejne osiągnięcia, dopóty wszystko jest OK. W takim układzie mają szanse zaistnieć wdzięczność, samoświadomość, ale  dopuszczalne  są też pomyłki. To one sprawiają, że się uczysz. Pamiętaj: nigdy nie porażka – zawsze lekcja.

Kiedy zakładasz, że celem życia jest rozwój, każdy kolejny krok może być radością i satysfakcją. Byle do przodu. Błędy są ważnymi wskazówkami i lekcją, więc przyjmij, że one będą występować i doceń wnioski, jakie można z nich wysnuć.

Kiedy jednak koncentrujesz się wyłącznie na wyniku, niewybaczalne stają się wszystkie  odstępstwa od rezultatu doskonałego. Do tego perfekcjonistki z obawy przed porażką albo w ogóle nie próbują, albo tak sobie zatruwają życie obwiniając się i dowalając sobie za najmniejsze potknięcie, że satysfakcja z rozwoju nie ma w ogóle szansy się pojawić.

Wniosek: odpuszczając sobie perfekcję osiągniesz więcej!

Jak wyleczyć czy zaleczyć w sobie perfekcjonizm?

Przede wszystkim należy zdać sobie sprawę z tego, czy ma się skłonność do perfekcjonizmu (ja wiem, że też ją mam w pewnych obszarach i wciąż jestem w trakcie leczenia ;)). Świadomość tego, że się łatwo skręca w stronę perfekcjonizmu pozwala na to, by w odpowiednim momencie zadzwonić samej sobie małym dzwoneczkiem z napisem: „Jest już OK, odpuść!”. Warto mieć go pod ręką.

Jeśli masz tendencję do wynajdowania nawet najdrobniejszych niedociągnięć i koncentracji na nich, trzeba będzie trochę popracować nad „spojrzeniem z lotu ptaka”. Czyli rozwinąć zdolność do syntezy. To niełatwe, bo my kobiety, generalnie mamy lepsze umiejętności analityczne, czyli widzimy wspaniale drobiazgi, natomiast gorzej u nas z ogarnięciem całości i spojrzeniem z dystansu. A warto nad tym popracować, by przestać zadręczać się detalami.

Konieczna jest zmiana sposobu „celowania” – czyli ustalania sobie celów. Nie mają być najbardziej ambitne, niedościgłe, tylko realne do osiągnięcia. Owszem, warto od siebie wymagać, ale niech to będą realistyczne wymagania. Z pozostawieniem nawet drobnego marginesu na pomyłkę, obsuwkę, czy cokolwiek, co wcześniej absolutnie nie mogłoby się pojawić, a jednak może. Nie poświęcaj życia i nie walcz o najwyższe podium jak o niepodległość.

Na przykład chcesz schudnąć i ustawiasz sobie cel:  zrzucę 5 kg w miesiąc i będę ćwiczyć  codziennie przez godzinę.

Realne? Hmmm. Zaczynasz z entuzjazmem wykonywać ćwiczenia, perfekcyjny plan działa. Aż tu nagle trzeciego dnia  wyskakuje choroba czy cokolwiek innego, co wybija Cię z rytmu. I już widzisz, że celu nie osiągniesz, więc myślisz  sobie „ależ  jestem beznadziejna” zarzucasz plan całkowicie i kompletnie zdołowana sięgasz po tabliczkę czekolady z przekonaniem, że i tak nigdy nie schudniesz.

A teraz taki pomysł: zaplanuj, że ćwiczysz dwa – trzy razy w tygodniu tak samo intensywnie i nagradzasz się za każdą wykonaną sesję (byle nie czekoladą ;)). Oraz dopuszczasz inne możliwości np., że dłuższy spacer to też aktywność.  Nadal ambitnie, ale już bardziej realistycznie i koncentrujesz się wtedy na procesie, a nie na końcowym wyniku. Chodzi więc o zmianę sposobu myślenia.

Doceniaj każdy swój kolejny krok. Proces jest ważny. Droga.

Uwalnianie się z rygoru doskonałości to zmiana sposobu widzenia świata.

Naucz się przyjmować krytykę i zahamuj krytyka wewnętrznego. Jesteśmy poddawane ocenie nieustannie, tak to już jest. Dlatego warto nauczyć się przyjmować krytykę z zewnątrz. Mam tu na myśli tę konstruktywną , nie odnoszącą się do Ciebie jako osoby, tylko do zachowań lub wykonywanych zadań.

Z drugiej strony warto przyjrzeć się sobie i wyłączyć tego samego „oceniacza” w sobie w odniesieniu do innych osób. Ten krytyczny głos w głowie można wyciszyć. Jak to zrobić? Pracując nad  własnym poczuciem wartości tak, by nie zależało ono od zewnętrznych punktów odniesienia. Im mniej Twoje dobre samopoczucie będzie zależało od porównywania się ze światem, tym lepiej będziesz się czuła sama ze sobą. Nie jesteś mniej warta, nawet jeśli popełnisz błąd. Zaakceptuj to i fakt, że każdy je popełnia. Nie myli się tylko ten, kto NIC nie robi.

Każdy jest wartością samą w sobie. Wartościowy nie jest tylko ten idealny. Zatem zaakceptuj swoje niedoskonałości. Pracuj nad swoją integralnością, którą należy rozumieć w ten sposób, że znasz i akceptujesz swoje najlepsze cechy ale też  rozpoznajesz obszary do zmiany i pracujesz nad nimi. Ale one są, są Twoje i to jesteś Ty kompletna.

Dzięki odpuszczaniu i wyluzowaniu pozwalasz sobie na osiągnięcie szczęścia.

Nieperfekcyjna jesteś idealna!

Koniec z testami białej rękawiczki!

Wystarczająco dobrze jest też dobrze!


 I jak? Jesteś perfekcjonistką? Mam nadzieję, że jednak nie!

A przy okazji…

Chcesz fajne narzędzia, które poprawią Twoją produktywność i organizację czasu?

Zajrzyj do PANI SWOJEGO CZASU 


 
Share.

16 komentarzy

  1. Każdy chce być najlepszy, ale trzeba znaleźć złoty środek. Nie można we wszystkim być najlepszym, a praca z perfekcjonistami to droga przez mękę. Dużą rolę odgrywają rodzice w tym, żeby perfekcjonistą się nie stać.

  2. Martyna Kubicka dnia

    Nie, nie jestem perfekcjonistką. Bywam. Jak mam czas na to, by sobie móc na perfekcjonizm pozwolić. Dążę do perfekcji, ale nie mam przymusu psychicznego, by wszystko było idealne już, teraz. Zrobione lepsze niż idealne, czy jakoś tam 😀

  3. Właśnie dzisiaj rozmawoałam z klientem o tym, jak go rozpiera duma z tego, że jest… PERFEKCJONISTĄ. Po dłuższej romzowie doszedł do wniosku, że mu jednak to przeszkadza i właściwie powinien to przekierowąć w stronę utzrymywania wysokich standardów w firmie. Dziękiuję za ten wpis, ponieważ daje konretkne wskazówki, w jaki sposób sobie radzić z niezdrowym perfekcjonizmem. Myślę, że warto wyznaczyć sobie konkretne kryteria, po osiągnięciu których będziemy już wiedzieć, że to jest WYSTARCZAJĄCO dobrze wykonane.

    • szczesliwawbiznesie dnia

      Dzięki Klaudia, za podzielenie się tą historią. To fakt, są osoby, które są dumne z tego, że są perfekcjonistami, ale najprawdopodobniej wynika to jedynie z faktu, że nie do końca zdają sobie sprawę z konsekwencji perfekcjonizmu.

  4. Perfekcjonizm jak najbardziej, o ile potrafimy czasem sobie odpuścić… a już napewno odpuścić otoczeniu 🙂 Delikatny perfekcjonizm jest jak najbardziej na tak 🙂

    • szczesliwawbiznesie dnia

      Nie wiem, czy jest coś takiego jak delikatny perfekcjonizm, raczej nazwałabym to już zdrowym podejściem. Robić tak dobrze, jak się da i wystarczy.

  5. Makeup Addict dnia

    Na szczęście nie jestem aż taką perfekcjonalistką. Mycie garów w środku nocy nieee, jutro przecież też jest dzień 😉

  6. Madame Malonka dnia

    Od dawna wiem, że jestem perfekcjonistką, a wiele z wymienionych w tym tekście punktów jest odzwierciedleniem mnie. Cieszę się jednak, że też nie wszystkie, Walczę nad swoim perfekcjonizmem od ok 3 lat. Nie powiem, abym się w pełni wyleczyła, ale jest lepiej. Poza tym, chyba nie chciałabym się w pełni wyleczyć 🙂

    • szczesliwawbiznesie dnia

      A to bardzo ciekawe, co napisałaś! Walczysz z perfekcjonizmem, ale nie chciałabyś się w pełni wyleczyć? To może to jest powodem, że nadal walczysz? Perfekcjonizm niczego nie ułatwia, zrobione jest lepsze od doskonałego, a perfekcjonistki nie chcą się do końca wyleczyć 😉

  7. Bardzo merytoryczny i trafiający w sedno artykuł. Ja z perfekcjonizmem zmagam się od dzieciństwa. Już od kilku lat pracuję nad sobą, aby wyrwać się z zaklętego kręgu dążenia do ideału i czuję, że naprawdę warto. Za każdym razem gdy pozwalam sobie “odpuścić” staję się bardziej produktywna, zadowolona z własnej pracy i po prostu szczęśliwsza. Myślę, że problemem jest fakt, iż dążenie do perfekcji jest postrzegane powszechnie jako pozytywna i godna podziwu postawa, rodzice wpajają ją swoim dzieciom. Tymczasem to nieprawda! Właśnie tak jak napisałaś: najważniejszy jest umiar.

    • Dagna Banaś dnia

      Dziękuję Karolina. Dobrze mieć świadomość i pracować nad tym. Ja doskonale Cię rozumiem, bo często muszę sama siebie przyhamowywać

Zostaw komentarz