Minister finansów Tadeusz Kościński potwierdził, że rząd pracuje nad wprowadzeniem od przyszłego roku tzw. estońskiego CIT-u. Jest to ulga podatkowa dla firm, które swoje zyski inwestują w dalszy rozwój. – Jest to bardzo dobry instrument – mówi o tym rozwiązaniu minister finansów.
Spis treści:
Będzie w styczniu
Początkowo rząd planował wprowadzenie estońskiego CIT-u już w lipcu tego roku. Jednak plany pokrzyżowała epidemia koronawirusa. Z tego powodu nowe przepisy zaczną obowiązywać dopiero od stycznia 2021 roku. Mimo problemów minister zapewnił, że prace nad odpowiednią ustawą są w zaawansowanej fazie.
– Chcemy to jak najszybciej wdrożyć, bo myślę, że jest to bardzo dobry instrument, żeby pomóc małym firmom, żeby inwestowały w siebie, a nie żeby pieniądze wychodziły w dywidendę – wyjaśnił Tadeusz Kościński.
Czym jest estoński CIT?
Estoński CIT działa na bardzo prostej zasadzie. Dochód uzyskany przez firmę nie jest opodatkowany tak długo, jak długo firma go zatrzyma i będzie reinwestować. Podatek odprowadzany będzie dopiero, gdy dojdzie do wypłaty zysku właścicielom.
Z obniżki podatków skorzystać będą mikro i małe przedsiębiorstwa, których obroty nie przekraczają 1,2 mln euro. Są jednak plany, by limit ten zwiększyć do 2 mln euro.
Nowe sposoby oszczędzania?
Minister zdradził również, że jego resort pracuje nad nowymi sposobami lokowania oszczędności. Zwrócił uwagę, że tylko w kwietniu tego roku Polacy wykupili obligacje za niemal 5,5 mld złotych. Od początku roku wydaliśmy na ten cel ponad 12,5 mld złotych, czyli około 70% ubiegłorocznej sprzedaży.
– Rynek jest bardzo płynny. Bardzo dużo ludzi wyciągnęło gotówkę i coś trzeba z nią zrobić. Lokaty bankowe są na bardzo niskim poziomie oprocentowania, bo NBP ostatnio obniżył stopy procentowe – mówił Kościński.
Dodał, że ministerstwo pracuje nad takim instrumentem „żeby Polacy mieli gdzie bezpiecznie lokować”. – Jeszcze nie ma szczegółów, ale patrzymy, jakie są instrumenty na świecie i czego brakuje u nas w Polsce – dodał.