Jak tworzyć treści, które przyciągną klientów, a nie tylko odbiorców? Jak tworzyć wartościowe treści? Jak pisać, jak mówić, jak nagrywać video? Te pytania zadaje sobie chyba każdy, kto poważnie myśli o obecności w świecie online. A przecież bez obecności w świecie online dzisiaj już niewiele firm ma szanse przetrwać.

Spis treści:

    1. Tworzę takie treści, które sama chciałabym konsumować
    2. A jak tworzyć treści, żeby przyciągać klientów?
    3. A o czym pisać, żeby przyciągać klientów na bloga?

Pomysł na ten artykuł nasunął mi się dokładnie  o 23:15 pewnego chłodnego wieczoru. Odpowiadałam na pytania do wywiadu, który miał być opublikowany gdzieś hen daleko, na dodatek w obcym języku. Kto by pomyślał, że tak daleko zawędruje ten mój blog… Ale do rzeczy.

Zapytano mnie, jak pisać. Wtedy dotarło do mnie, że nigdy o tym poważnie nie myślałam. Owszem, ostatnio chodził za mną storytelling. To było już dosyć męczące. Zaczęłam bowiem czuć ogromną potrzebę ulepszenia moich treści. Przestały mi wystarczać. Ciągle chcę więcej.

Mam jednak nadzieję, że Tobie wciąż wystarczają. Bo praca nad ulepszaniem pisania, to wbrew pozorom wcale taka prosta nie jest. Dlatego błagam (cytując właściela pewnego baru z kebabami): “cierpliwości…”.

Kiedy wymuszono na mnie chwilę refleksji nad moimi treściami, zaczęłam bliżej się im przyglądać. Analizować, co takiego sprawia, że w ciągu roku zdobyłam setki tysięcy czytelniczek (i czytelników) bloga, 12 000 fantastycznych kobiet w grupie na Facebooku, a także (nie mam pojęcia ile) słuchaczek i słuchaczy podcastu. No i setki klientów, którzy kupili płatne produkty. Bo zdobyć czytelników bloga to jedno, ale klientów, którzy kupują kursy to zupełnie inna bajka.

I kiedy przenalizowałam moje treści doszłam do jednego wniosku, który w moim przypadku się sprawdza od samego początku.

 

Tworzę takie treści, które sama chciałabym konsumować

A konkretnie…

      • konkretne (bez lania wody i zwykle bez opowiadania o biegunce dzieci, miauczeniu kota – ewentualnie odwrotnie, w zależności od okoliczności, i o tym jak cudownie świeci słonko),
      • podcast nagrywam sama, ponieważ sama nie lubię podcastów w formie rozmowy (większość z nich to właśnie rozmowy o tych biegunkach i cudownym słonku, co uważam za marnowanie mojego cennego czasu),
      • newsletter wysyłam wtedy, kiedy mam coś konkretnego do przekazania. Zwykle też w nim ten konkret od razu przekazuję, bez biegunkowo-kocich wstępów,
      • materiały, które tworzę staram się tworzyć tak, żeby były użyteczne dla odbiorców – takie, jakie sama chciałabym czytać, słuchać, oglądać.

Najlepsze, najchętniej czytane artykuły na blogu powstały wtedy, kiedy odpowiadałam na pytania czytelniczek mojego newslettera. Kiedy pisałam z myślą o tym, żeby w jak największym stopniu rozwiązać problem czytelniczki, takie teksty okazywały się autentycznie najlepsze. Takie teksty pisane z serca i dla drugiego człowieka, zamiast dla wyszukiwarki. To chyba cały sekret wartościowych treści.

 

A jak tworzyć treści, żeby przyciągać klientów?

Dokładnie tak samo. Wychodzę z założenia, że im więcej wartości jestem w stanie stworzyć i dać czytelniczkom bloga, tym chętniej sięgną one po moje płatne produkty.

A o tych płatnych produktach też od początku wspominam.

Dlaczego?

Żeby osoba, która trafia na blog od razu wiedziała, że będę jej proponować zakup. Żeby nie dziwiła się, nie bulwersowała, nie była negatywnie zaskoczona, kiedy dostanie ode mnie jakąkolwiek ofertę. Żeby było jasne, że chociaż kocham to robić, jest to mój biznes, a biznes musi zarabiać. Im więcej zarabia, tym lepiej mogę dostarczać te treści.

Często nadal widuję w różnych grupach komentarze (na przykład pod koniec darmowego wyzwania), że “jak to tak, było wyzwanie, a teraz oferta zakupu płatnego kursu?”, “nieładnie, nie wypada, przecież to sprzedaż jest!”.

Słowo “sprzedaż” zaczyna brzmieć prawie jak “kradzież”.

Wydaje mi się, że jeśli od początku uprzedzamy, że to jest nasz biznes, wtedy osoby, które nie znoszą słowa “sprzedaż” i zamierzają korzystać z czyjejś wiedzy i pracy wyłącznie za darmo, mogą od razu skierować się w inną stronę, nie tracąc czasu na czerpanie tej darmowej części wiedzy od kogoś, kto ośmieli się potem przedstawić ofertę.

Wydaje mi się, że tak jest bardziej fair.

I że to właśnie jest sposób, żeby przyciągać klientów, zamiast wyłącznie odbiorców.

 

A o czym pisać, żeby przyciągać klientów na bloga?

Najprościej rzecz ujmując – o tym, o czym chcą czytać klienci. To nie jest proste, ale trzeba wejść w buty klienta, na chwilę popatrzeć na świat jego oczami, a przede wszystkim nauczyć się wpisywać w wyszukiwarkę google takie frazy, które wpisuje klient.

Zadawać pytania takie, jakie zadałby klient. Najprościej to zrobić pytając klientów, albo słuchając, jakie pytania zadają w różnych grupach, na forach, w mailach.

Wiem, że to powtarzają wszyscy, a Ty zapewne chciałabyś usłyszeć coś nowego, odkrywczego, dostać magiczną pigułkę. Niestety magiczna pigułka chyba nie istnieje (a przynajmniej ja takiej nie znam).

Na pocieszenie powiem Ci tylko, że ja kiedy zaczynałam pisać tego bloga, byłam święcie przekonana, że będę musiała pisanie outsource’ować (zlecać, ale tamto słowo brzmi bardziej na czasie. 😉 Byłam przekonana, że nigdy nie będę pisać na tyle dobrze, że ktokolwiek będzie chciał mnie czytać. Moje teksty nie miały ani trochę mnie. Były sztywno-naukowo-konkretne. Potem trochę wyluzowałam. A potem zaczęli pytać jak pisać. 😉

Wszystkiego jak widać można się nauczyć. Jeśli ja piszę, a Ty doczytałaś aż dotąd, to znaczy, że Ty możesz pisać znacznie lepiej!

 

 

Share.

5 komentarzy

  1. Katarzyna Płuska dnia

    Dagna bardzo dobre przemyślenia, takie dla mnie, o mnie. Ale najważniejsze: tworzyć treści, które samemu by się chciało czytać.

  2. Świetny artykuł. Ja słucham moich klientów (uczniów), jakie pytania mi zadają a później o tym piszę.

Zostaw komentarz