W środę premier Mateusz Morawiecki ogłosił III etap odmrażania gospodarki. Do pracy wrócą m.in. fryzjerzy i kosmetyczki. Ci pierwsi już przewidują, że nowy rygor sanitarny wymusi na nich podniesienie cen za świadczone usługi.
Spis treści:

  1. Start III etapu
  2. Fryzjerzy bez pieniędzy
  3. Będą podwyżki cen?

Start III etapu

W środę premier Mateusz Morawiecki w trakcie specjalnie zwołanej konferencji prasowej ogłosił rozpoczęcie III etapu odmrażania gospodarki. Już 18 maja do pracy wrócą między innymi fryzjerzy i kosmetyczki. Warunek jest jeden – dostosowanie się do nowej rzeczywistości sanitarnej.

– Od 18 maja będą mogły funkcjonować zakłady fryzjerskie i kosmetyczne w rygorze sanitarnym, o którym mówimy np. umawianie się na konkretne godziny, a nie gromadzenie się w zakładach – mówił premier.

Szczegóły zostały opublikowane tego samego dnia na stronie Ministerstwa Rozwoju. Resort, współpracując z Głównym Inspektoratem Sanitarnym, stworzył dokładne wytyczne dla wszystkich trzech branż. Szczegóły znajdziecie tutaj.

Fryzjerzy bez pieniędzy

Czy wszystkie zakłady zostaną ponownie otwarte? Według Cezarego Szymczaka, dyrektora generalnego RICA w Polsce, „30% salonów fryzjerskich nie ma żadnej poduszki finansowej”. Co więcej, tylko co dziesiąty ma środki wystarczające, by przetrwać dłużej niż 3 miesiące.

– Branża została bardzo mocno uderzona, ponieważ w zasadzie nie ma żadnych przychodów, kiedy salony zostały zamknięte. Ta branża bardzo często żyje z dnia na dzień i nie ma zapasów finansowych jak duże firmy czy koncerny – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Szymczak.

Od 1 kwietnia salony fryzjerskie zostały całkowicie zamknięte, część przestała przyjmować klientów nawet nieco wcześniej, w połowie marca, w obawie o bezpieczeństwo swoje i ich. W Polsce w branży tej pracuje 300 tys. osób.

Według RICA, wywodzącej się z Sycylii rodzinnej firmy, która po ponad ćwierćwieczu istnienia działa w 60 krajach, dostarczając kosmetyki profesjonalne do salonów, około 70 proc. jej klientów już rozpoczęło redukcję wynagrodzeń, a gdyby w najbliższym czasie branża nie rozpoczęła działalności, nie dałoby się uniknąć redukcji etatów.

– Rozmawialiśmy z naszymi klientami i blisko 60 proc. z nich ocenia działania państwa jako niewystarczające. 35 proc. z nich twierdzi, że to jest bardzo słabe wsparcie, a tylko 7 proc. uważa, że jest ono wystarczające. Efektem tej całej sytuacji są również wydłużające się czasy rozpatrywania wniosków klientów o wsparcie, ponieważ nie mają oni dużej poduszki finansowej, w związku z czym bardzo pilnie na nie czekają. Jednak czas rozpatrywania wniosków jest bardzo długi i to tym bardziej może spowodować, że branża będzie szybko chyliła się ku upadkowi – dodaje Szymczak

Będą podwyżki cen?

Zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Rozwoju, fryzjerzy będą musieli m.in. nosić rękawiczki oraz maseczki, stosować odzież ochronną oraz dezynfekować sprzęt po każdym obsłużonym kliencie. To bez wątpienia przełoży się na wyższe ceny usług fryzjerskich.

– Myślę, że dochody salonu się zmniejszą ze względu na fakt, że będą obostrzenia związane z liczbą pracowników oraz odstępami między stanowiskami. Salony, które mają mniejszy metraż, będą więc musiały zrezygnować z części z nich, co spowoduje mniejszą liczbę klientów. W naszej branży często się zdarza, że pracujemy w tym samym czasie przy dwóch klientach, więc kiedy zmniejsza się obrót, najlepszym rozwiązaniem jest podnieść ceny za usługi, ale z drugiej strony nie wiemy, czy to nie zniechęci klientów, choć dopytują się oni o termin otwarcia salonu – potwierdza Dominik Podwika, trener marki RICA, właściciel Podwika Studio we Wrocławiu.

Źródło: własne/newseria.pl
Fot. pixabay.com
Share.

Zostaw komentarz